Światło podczas czytania ma znaczenie. W sobotę 8 sierpnia mamy go dużo. Dziś rozmowa o poezji z poetą, dyrektorem Krystianem Gałuszką.
FERMATA AMALFI
moja słodka europo
dopływam do ciebie
od strony amalfi
stoję na redzie
u twoich wrót
i czuję w ustach podmuch raju
smakuję go
z wyciągniętym językiem
i spierzchniętymi ustami
jakbym całował skórę
mojej ukochanej
wynurzonej z fal
w ten skwarny dzień
ubezwłasnowolniony
wskakuję do wody
i płynę do ciebie
płynę
płynę zachłannie
bo jakże inaczej
FERMATA CASTEL DELL’OVO
u stup zamku
niespiesznie smakujemy
pizze margherite
i jak? – pytam moją ukochaną
w oczach której błękit neapolu
staje się jeszcze bardziej
ona niespiesznie dotyka moją dłoń
a robi to ruchem nad wyraz
jakby nie chciała spłoszyć chwili
chłopcy z mostu skaczą do wody
i nurkują pod przepływającymi łodziami
jakby szukali jajka virgilia
z daleka stateczny vesuvio
ukrywa głowę w chmurach
przed nami via partenope
maluje kamienicami miasto
a obok kelner macha
białym ręcznikiem
jakby chciał powiedzieć
że co za dużo to nie zdrowo
ale my wiemy
że nie jest za dużo
ani za mało
że jest
jak ma być
FERMATA BASILICA DI SAN MARCO
autorzy księgi
której na imię
bazylika świętego marka
zatrzymali czas
albowiem
gdy się wejdzie do środka
dotyka nas boży palec
i wiemy że już nie trzeba
można się tylko
jakże słodko modlić
i w ukochaniu czekać
końca świata
początku
i jak w niebie
potem wejść do komnaty
zwanej placem świętego marka
przespacerować się z weselnikami
a potem wejść na piwo
abo obok do biblioteki
ale lepiej
tak i tak
i jak w niebie
FERMATA V
tak sobie siadam
niezobowiązująco
na ławeczce pod wiatą
obok staruszki zapatrzonej w wieczność
przetaczającej machinalnie różaniec
w swych spuchniętych palcach
i spoglądam w jej oczy
jak włosy siwe
zdaje się że cały błękit
oddały dzieciom
synowi który w peru buduje drogi
i córce fryzjerce z dzielnicy obok
– no nie wiem jak było
ale przysłuchując się jej pieśni
wyraźnie widzę
że w drodze do nieba
jest bliżej niż dalej
FERMATA CEFALU
w cefalu
ajnfart prowadzi na plażę
siedzę w jego cieniu
lazur wchodzi szeptem fal
i złotymi petroglifami
opisuje tchnienie
boskiego mistrza
i tylko posągowe modelki
owinięte w błękit thenarda
szeleszcząc biodrami
odwracają uwagę
albo odwrotnie
FERMATA SAN VITALE
jakże słodko czuć
na policzkach
oddech bizancjum
które pod czujnym okiem
pary cesarskiej
teodory i justyniana
najlepiej uwodzi
tysiącletnim blaskiem
a potem unosi
skrzydeł dodając
lecę
anieli
lecę
FESMATA VERONA VIA CAPPELLO
do willi cappelletti
wchodzę bramą od ulicy kapelusza
zabawne zabawne
cancello via cappello
zatem wchodzę i stoję
rozanielony
ściany i sklepienie
wymoszczone pismem
w kolorach koralowych
z domieszką ultramaryny
i oczywiście antracytu
taki pokryklany świat
od serca z widokiem na balkon
adoro julia ich liebe greta
i love mery jag alskar ingrid
amo letizja m’encanta anna
szybko dopisuję od siebie
przaja ci żonka
jakby taki fruwający
wychodzę na światło verony
która nieśmiertelnie jest
i biegne do ciebie
moja najpiękniejsza
która już też
FERMATA IL PANTHEON
wylądowany z antyku
galaktyczny statek
rozparł się po cesarsku
pośród ścieśnionych
jak wystraszone kumoszki
paradnych kamienic
które robią wrażenie
że mogą ukryć skarb
ale dla każdego jest oczywiste
że to niemożliwe
przecież
przecież
panteon skupia twoją i moją uwagę
w środku środka
gdzie oko boga
ogląda naszą twarz
zafrapowaną
No i na koniec ten śląski:
FERMATA CHEBZIE
tak by sie szło siednońc
bez forsztelongu
na bansztajgu pod jatom
i zaś pogodać z tobom kubista
kery tak żeś sie fest fechtnoł
na banchowe w chebziu
co zanias yno do rajchu
pojechołeś drek do ponboczka
(a zdowało sie nom gupim
co tak rajzujom yno stare)
łozprawialiby my sie o eco
i jak łon się mo do nos
abo ło pieronach bułgakowa
abo tyż o sakrum skrytym
w szolce tyju yunan
abo yno o godce
kero vorszteluje nos wszystkich
a kaj by my chcieli
to możno powadziyliby my sie
o luft w haiku basho
abo tyż nic by my niy godali
yno siedzieli i suchali
pinkow flojdow i jejich mecyji
o mutrze kero mioła hercele z atomu
(trza tu pedzieć – jak kożdo muti)
dyć
dyć
a na samym końcu
osprawioł bych ci
mój braciku z fryny
kaj cie modry cug zabroł
żech ślimtoł w tyn czos
na klinie moi żony
a ona nic niy godała
yno tom swojom rynkom
choby krzidlaty
ściongała mi z gowy
czorne ptoki
i miyniyła
je na biołe